wtorek, 17 maja 2011

Poranny numerek

Ona stała w kuchni, przygotowując nasze tradycyjne jajka na miękko i tosty, mając na sobie jedynie Tshirta w którym miała zwyczaj sypiać.
Kiedy wszedłem, niedokońca przebudzony, ona się do mnie odwróciła, spojrzała mi w oczy i wyszeptała "bierz mnie".
Moje oczy się zaświeciły i pomyślałem sobie, "Albo jeszcze ciągle śpię, albo to mój szczęśliwy dzień"
Nie chcąc stracić tej chwili, chcąc dać jej to czego pragnęła, dałem z siebie wszystko, w tej chwili, w tym miejscu, na kuchennym stole.
Po wszystkim podziękowała i wróciła do kuchenki, by dokończyć nasze śniadanie, z Tshirtem wciąż wokół jej szyi.
Zadowolony, ale jednak trochę zmieszany postanowiłem zapytać: "o co chodziło?"
Szybko więc wyjaśniła z uśmiechem na ustach, a nic, timer do jajek się popsuł.

Nie jest moje ale postanowiłem, że warte przetłumaczenia:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz