czwartek, 19 maja 2011

Mam moc kurwa... niach niach niach...

Z góry ostrzegam, że poniższy post będzie typowym pierdoleniem sfrustrowanego studenta, także jak komuś to nie odpowiada, to niech spierdala na drzewo. Dodatkowo warto nadmienić, że użyte w tym poście zdjęcie jest zaczerpnięte z kwejka, nie jest mojego autorstwa co by ktoś się nie burzył, że bez jego zgody i wiedzy przypisałem sobie jego dzieło.

Jak każdy prawdziwy żak, za zadanie domowe zabrałem się naturalnie, dzień przed terminem. Oglądnąłem zadania, usiłowałem sobie przypomnieć to, co tłumaczył nam pan doktor na wykładzie. W sumie to chyba mówił o tym z 30  minut, coś tam sobie przypomniałem, ale tak generalnie to...   że to tak kolokwialnie rzecz ujmując, chujnia z grzybnią.
No a więc dobrze myślę sobie...
SKUP się, myśl... 
no myśl kurwa!!...
o... muchaaaa.
Wróć!! No dobra, co nasz pan profesor na ćwiczeniach mówił na ten temat? Również opowiadał o tym około 30-40 minut, coś tam zadzwoniło... ale czy aby w tym kościele co trzeba? kto go tam wie... A zatem postanowiłem przeprowadzić skoordynowaną ofensywę na skarbnicę wiedzy, postanowiłem zapuścić się głęboko na tyły wroga, w otchłań niemoderowanych for i zła w czystej postaci... odpaliłem wikipedie. Z myślą, "nie jest źle, coś świta, zobaczmy co oni mają do powiedzenia".
Moje oczy zmieniły się z
o takich ->{..}  na
o takie -> {OO}. No tutaj osiągnąłem apogeum wszelkiej kultury i cierpliwości, zacząłem kląć, rzucać  jebami, kurwami, wyzywać wszystkich od katoli, polityków i innych złodziei. Pełna apokalipsa, "co to ma być?". W końcu mocno podburzony, postanowiłem napisać do towarzysza Piotra:
"Piotrze, jak do bladej nędzy zrobić to i to zadanie"
"No przecież to proste..." po czym nastąpiła chwila ciszy, w której to udało mi się wykląć Biednego, bogu ducha winnemu Piotra, jego rodzinę i ich  rodzinę. A laptopa już trzymałem w dłoni, żeby go wyjebać przez okno.
Następnie, stało się coś niesamowitego. W 2(słownie dwóch) linijkach, Piotr wytłumaczył mi jak bezproblemowo rozwiązać to zadanie. Dlatego mam apel
APEL
Nie jestem na Wydziale politologi, żeby tłumaczyć mi jak to będzie cudownie jak już się zabierzemy za robienie takich zadań.
Nie jestem również na Wydziale prawa, żeby tłumaczyć mi językiem prawniczym, kruczkami, hakami, małym druczkiem.
Ani na Wydziale humanistycznym, żeby dywagować nad wyższością jednego twierdzenia nad drugim.
Co może się okazać szokiem, na wydział Magi i Iluzji (WMiM) też nie jestem, jestem na wydziale fizyki, także naprawdę nie trzeba napierdalać z palców fireballami, wystarczy mi to krótko, zwięźle jak chłopu na roli wytłumaczyć, ew pierdolnąć łopatą żeby weszło, ja zrozumiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz