piątek, 27 maja 2011

Mały spoiler alert opowiadania o zamachu na Obamę nazwanego roboczo "Allah Akbar"

Jako, że ODP wychodzi mi uszami, postanowiłem wrzucić małą zapowiedź, tego co będzie.


[...]...
Kacper stał pod grubymi żelaznymi drzwiami w ciasnym, ciemnym korytarzu czekając, czekając na osobę z którą miał wejść do środka. Oczekując na przyjście strażnika, z niecierpliwości i znudzenia postanowił zapalić papierosa. Malutka przestrzeń jaką był korytarz na którym stał, momentalnie wypełniła się papierosowym dymem.
-Młody kurwa, przestań kopcić! Zaraz ide.- Dobiegło z głębi korytarza.
-Jo, jo.. pierdu pierdu pierdu - zaczął zrzędzić pod nosem młody Kowalski. - Chwila... chwila! John, to ty stara dziwko?!
-Ja cie słysze!- Znów doszło z głębi korytarza, więc Kacper ruszył w stronę z której dochodził głos. Po wejściu w jedyne otwarte drzwi, młody mężczyzna rozłożył z uśmiechem na twarzy ręce.
-John stara kurwo - zaśmiał się i objął starego przyjaciela - I Medi dziwko bez szkoły, ty też tutaj? - tym razem objął drugiego mężczyznę, który wstał z ustawionego w rogu pokoju krzesła. - Chłopaki, a żółtodziób to że niby kurwa kto?
-Witam, nazywam się hasan. Jestem...
-Jo, Jo Abdul, pewnie tłumaczem. Nie mogli przysłać kogoś bardziej doświadczonego, kto wie..wiadomo o co chodzi? - przerwał mu młody Kowalski.
-Ja pana bardzo przepraszam ale wydaje mi się, iż nie powinien pan tak mówić uwzględniając, że wygląda pan na młodszego. - Powiedział z lekko wyczuwalnym zdenerwowaniem tłumacz.
-Mhm dobrze, czy wie pan co się będzie działo, po wejściu do tego pokoju?
-Oczywiście, będziemy się starali nakłonić przetrzymywanego, do wyjawienia nam planu zamachu al-kaidy na prezydenta Obamę podczas jego pobytu w Polsce, z dopuszczeniem motywacji cielesnej.
-O kurwa - trzej przyjaciele parsknęli śmiechem - To potrwa krótko - wydusił z siebie w końcu jeden z nich.
-Przepraszam pana najmocniej, ale ja brałem udział w wielu przesłuchaniach, mam ogromne doświadczenie. Nie wiem, czy słyszał pan o człowieku legendzie zwanym Doktorem Lekterem - Po usłyszeniu tych słów trójka kamratów momentalnie przestała się śmiać. - Po reakcji odczytuje, że pan słyszał, otóż widzi pan z nim również miałem okazję współpracować. - Na co pozostali zgromadzeni w pomieszczeniu mężczyźni ponownie wybuchli śmiechem.
-Mam nadzieje, że zjadłeś skromne śniadanie Abdul. - Wycisnął z siebie przez śmiech Kacper, po czym zarzucił rękę na kark Hasana i zaczął go prowadzić na korytarz. - No to chodź, wykorzystamy to twoje ogromne doświadczenie.
-Dobra Abdul. - Zaczął młody Kowalski, zwalniając jednocześnie kroku. - Teraz wejdziemy do pokoju i oto jak będzie cała sytuacja wyglądać. Ej! - Podniósł głos, jednocześnie podnosząc palec w górę by uciszyć swojego rozmówce. - Będzie wyglądać tak. Ty usiądziesz sobie na krześle, I cokolwiek by się nie działo, utrzymujesz kontakt wzrokowy z pacjentem, przekazujesz mu spokojnie to co ja do ciebie mówię, zrozumieliśmy się? No to jazda.
Drzwi do pokoju otworzyły się na oścież. Na środku stało krzesło do którego przywiązany był na wpół nagi mężczyzna, brudny, zakrwawiony. Zgodnie z ustaleniem, Hasan usiadł na krześle na przeciwko niego. John, rosły mężczyzna, stanął za przetrzymywanym, by pilnować czy ten się nie usiłuje wyswobodzić. Natomiast Kacper wraz z ostatnim mężczyzną stanęli za tłumaczem. Nakazano tłumaczowi zapytać się o to, co planuje Al-kaida, nie przyniosło to jednak żadnej odpowiedzi.
-Ależ, gdzie moje maniery? Wypadało by się przedstawić - Powiedział w pewnym momencie, zakłopotany Kowalski. - Mówią na mnie Doktor Lekter. - Hasan zaczął tłumaczyć wypowiedziane słowa lecz w pewnym momencie, dostrzegając przerażone spojrzenie przesłuchiwanego, doszła do niego informacja którą miał przetłumaczyć. Wiedział, że dalsze tłumaczenie było zbędne, schwytany dobrze znał te dwa słowa.
Kacper podszedł do ustawionej w rogu pomieszczenia szafki i wyciągnął z niej mały palnik oraz metalowy pręt. Odpalił palnik, po czym ustawił koniec pręta w strumieniu płomienia, gdy pręt rozgrzał się już do tego stopnia, że świecił na pomarańczowo, Kowalski powoli podszedł do przywiązanego mężczyzny. Kazał powtórzyć tłumaczowi pytanie którym ten dręczył go od początku. Po raz pierwszy uzyskali jednak odpowiedź.
-Mówi, że nie boi się śmierci
-Powiedz mu, iż to mnie nie martwi bo mam zamiar sprawić, że będzie przerażony na myśl o dalszym życiu. - Gdy Hasan zaczynał tłumaczyć jego słowa, Kowalski wbił żarzący się pręt w udo mężczyzny. - Ach ten zapach grillowanego mięsa o poranku. - Powiedział zaciągając się unoszącym się zapachem palonego mięsa, włosów i strzępek ubrań.
-Hej! Hej! - krzyczał Kacper, uderzając z otwartej dłoni przesłuchiwanego - Powiedz mu żeby nawet nie myślał o tym, żeby zasłabnąć... Hej! Hej! Ahmed! Obudź się! - Młody Kowalski zrezygnowany, przestał szturchać i uderzać podejrzewanego o terroryzm mężczyznę. - No i chuj, popsuła się zabawka. Abdul... no i prosze, no dobra panie Himmler, jak już skończysz zachowywać się jak intelektualista, to wypierdalaj.

CDN. Zapewne wkrótce.

PS. Jeśli się spodoba to możecie ze spokojem rozsyłać linka dalej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz